Norwegia - idealne miejsce na trekking


O tym, żeby pojechać w trekking do Norwegii marzyliśmy od dawna. Kiedy kilka lat temu przypadkowo trafiliśmy w Internecie na zdjęcia Apetytu na Świat z tego miejsca, wiedzieliśmy, że tam z nimi pojedziemy. To była tylko kwestia czasu i wreszcie stało się! W ramach spóźnionej podróży poślubnej wyruszyliśmy na podbój Skandynawii. 


Dlaczego wyjazd grupowy?


Z kilku powodów wyjazd do Norwegii był inny niż wszystkie dotychczasowe. Po pierwsze, zazwyczaj wyjeżdżamy sami albo ze znajomymi, tym razem wyjechaliśmy większą, bo ośmioosobową grupą osób z całej Polski, których wcześniej nie znaliśmy. Do tej pory organizowaliśmy nasze wyjazdy tylko w polskie góry - przemierzyliśmy praktycznie wszystkie pasma górskie, czasem wędrowaliśmy tylko we dwójkę, czasem towarzyszyli nam w tych wojażach znajomi. Cały czas mieliśmy świadomość, że nasze dotychczasowe doświadczenie w organizowaniu górskich wyjazdów może okazać się po prostu zbyt małe. Baliśmy się, że być może z różnych względów nie uda nam się dotrzeć w te miejsca, które bardzo chcieliśmy zobaczyć albo że zbyt dużo czasu stracimy na dojazdy. Poza tym jest jeszcze jedna ważna kwestia - jak wiadomo ceny w krajach skandynawskich nie należą do niskich, dlatego wyjazd tylko we dwójkę z całą pewnością okazałby się dla nas nieopłacalny. 

The best team! :D
Fot. Michał Witoszyński/ Apetyt na Świat
Charakter wyprawy 


Naszą przygodę zaczęliśmy w Gdyni, skąd wypłynęliśmy promem do Szwecji. Dużo czasu spędzaliśmy w samochodzie, który na czas wyprawy stał się naszym drugim domem - w sumie przejechaliśmy busem ponad 4 tysiące kilometrów! Poszczególne dni zazwyczaj wyglądały podobnie: wczesna pobudka, śniadanie, przygotowanie plecaków zarówno tych głównych jak i tych podręcznych, zwinięcie namiotów, zapakowanie wszystkich rzeczy do busa i wyruszaliśmy w góry. Po powrocie jechaliśmy na kolejny camping, czasem były to dwie godziny jazdy, ale zdarzało się, że dojazd zajmował czasem nawet pięć. To był naprawdę intensywny czas, dlatego większość grupy w trakcie przejazdów odpoczywała i smacznie spała. To niewątpliwy plus wyjazdu zorganizowanego, że po całym dniu nie musisz martwić się o dojazd na kolejne miejsce. Pozdrawiamy Michała, który dzielnie znosił za kierownicą odgłosy otwieranych napojów gazowanych ;) A kiedy nie chodziliśmy po górach zwiedzaliśmy największe norweskie miasta: Bergen i Oslo, a wracając do Polski przez Danię zatrzymaliśmy się także w Kopenhadze.

Ahoj przygodo!
Jeszcze mieliśmy trochę wolnego miejsca ;)

Trasa naszej wyprawy
Fot: Apetyt na Świat

Górski program

Najbardziej rozbudowana z naszych norweskich wypraw – creme de la creme trekkingów w Norwegii. Wisienką na torcie niech będzie zdobycie Galdhøpiggen (2469 m n.p.m.) – najwyższej góry całej Skandynawii - to niezwykle trafny opis naszej wyprawy, który znalazł się na stronie Apetytu na Świat. Wisienek na przysłowiowym torcie było zdecydowanie więcej, na własnej skórze przekonaliśmy się, że serducho bije trochę szybciej na słynnym, zaklinowanym między dwoma skałami głazie czy na krawędzi Preikestolen! Wybierając zorganizowany wyjazd mieliśmy po prostu pewność, że nie nic ważnego nam nie umknie. Autorski projekt Apetytu na Świat był nastawiony na dużą ilość górskich wędrówek i zapewniał zdobycie wszystkich miejsc na których nam zależało. 


Kjerag!
Fot. Michał Witoszyński/ Apetyt na Świat

Na kulce jest miejsce nawet dla dwóch osób ;)


Wreszcie coś widać :D


Selfie na szczycie :D
Fot. Michał Witoszyński/ Apetyt na Świat

Nocleg


Zazwyczaj wyjeżdżając w góry wybieramy noclegi na prywatnych kwaterach albo w schroniskach. Tym razem wygodne łóżko  z pełną świadomością zamieniliśmy maty samopompujące i ciepłe śpiwory. Rozstawianie namiotów w deszczu czy grubo po północy w towarzystwie czołówek na wysokości 1000 m npm przy niezbyt przyjemnym wietrze również nie stanowi już dla nas żadnego problemu. Każdy nasz nocleg spędzaliśmy na innym polu kempingowym, malownicze położenie w sąsiedztwie fiordów gwarantowało niezwykle malownicze wschody i zachody słońca. Kempingi, które zazwyczaj położone są w niedalekiej odległości od szlaków w trakcie sezonu cieszą się bardzo dużą popularnością nie tylko wśród turystów z zagranicy, ale także wśród samych Norwegów. Wypoczynek na łonie natury to bardzo popularna forma spędzania wolnego czasu w krajach skandynawskich, gdzie nawet rodziny z małymi dziećmi decydują się na ten rodzaj noclegu. W Norwegii działa ponad 800 kempingów, większość z nich oferuje turystom bardzo wysoki standard: dostęp do kuchni, jadalni, sanitariatów, prysznica z ciepłą wodą, pralni czy suszarni, a czasem nawet bezpłatnym z dostępem WiFi. 


Malowniczy kemping Sandviken

Kemping nad Lysefjord

Pod Galdhøpiggen

Kemping nad fiordem Geirangen

Wyżywienie


Decydując się na wyjazd zorganizowany mieliśmy również zapewnione produkty na przygotowywanie posiłków, przekąski i słodkości. Jak powszechnie wiadomo śniadanie to najważniejszy posiłek każdego dnia, dlatego owsianka na mleku z owocami i bakaliami była naszym paliwem napędowym. Pierwszego dnia smakowała wyśmienicie, ale im bliżej końca wyjazdu tym chętnych na nią było coraz mniej ;) Po zejściu z gór i dotarciu na kolejny kemping często głodni jak wilki rozstawialiśmy namioty i z niecierpliwością czekaliśmy na przygotowanie obiadu przez ochotników. Makaron z sosem słodko-kwaśnym z dodatkiem mięsa czy kasza gryczana z pulpetami i buraczkami po całym dniu to mistrzowskie dania! :)

Śniadanie w takich okolicznościach przyrody smakuje lepiej!
Fot. Michał Witoszyński/ Apetyt na Świat

Głodomory!
Fot. Michał Witoszyński/ Apetyt na Świat
Pogoda


To jedyna kwestia na którą niestety nie mamy wpływu wyjeżdżając gdziekolwiek. Bo zaplanować praktycznie możemy wszystko, ale czy pogoda okaże się łaskawa zazwyczaj wychodzi w praniu. Jak się okazało my mieliśmy niezłego farta, chociaż podczas naszego pobytu w Norwegii padało prawie codziennie, to ani razu mocny deszcz nie złapał nas na szlaku. Udało nam się to dzięki temu, że na bieżąco sprawdzaliśmy prognozy i kiedy wszystkie znaki na niebie oraz dostępne aplikacje potwierdzały, że w dzień naszego najdłuższego trekkingu będzie padało od rana do wieczora zamieniliśmy kolejność i Trolltungę zdobyliśmy w bardziej sprzyjających warunkach. Pogoda pokazała swoje zmienne oblicze także na Preikestolen, kiedy dotarliśmy tam wczesnym rankiem mgła zakrywała dosłownie wszystko, ale po godzinie wiatr rozwiał chmury i mogliśmy podziwiać niezwykłe widoki. Z kolei w drodze na najwyższy szczyt Norwegii i całej Skandynawii - Galdhøpiggen zalegający na szlaku śnieg nie zaskoczył nas tak bardzo jak jego opady w sierpniowy dzień. 




Na koniec mamy dla Was kilka praktycznych informacji, które mogą okazać się pomocne przy planowaniu wyjazdu do Norwegii:

- waluta korona norweska NOK (1 NOK = ok. 0,50 gr)

- warto zabrać z sobą jak najwięcej suchego prowiantu, butlę z gazem, żeby móc samemu przygotowywać posiłki

- nie musisz się martwić o zapasy wody, bo ta z kranu jest zdatna do picia

- koniecznie przed wyjazdem zaimpregnuj odzież, obuwie i plecaki, bo nigdy nie wiesz jaka pogoda Ci się trafi

- ciepły śpiwór to podstawa plus karimata! Mimo kalendarzowego lata temperatura w nocy potrafi spaść do kilku stopni

- na większości campingów prysznic jest płatny (10 lub 20 NOK)
 i ograniczony czasowo ( 5 min. ciepłej wody)

- Wifi - w niektórych miejscach bezpłatne, ale z bardzo słabym zasięgiem, w niektórych płatne - z tej opcji akurat nie korzystaliśmy, dzień bez Internetu wcale nie musi być dniem straconym ;)

Nasze wrażenia:

Jeśli lubisz aktywnie spędzać czas i chodzić po górach, do szczęścia nie potrzebujesz pięciogwiazdkowego hotelu, bo wystarczy Ci namiot, a po nocach śnią Ci się fiordy to mamy dla Ciebie dobrą wiadomość! Zaprzyjaźniony Klub Podróżników Apetyt na Świat ma w swojej ofercie kilka różnorodnych (szczegóły znajdziecie tutaj: Lofoty, Sunnmore i Romsdalseggen, Dach Skandynawii oraz W krainie Króla Gór) i bardzo ciekawych propozycji wyjazdów do Norwegii, które mogą okazać się idealnym pomysłem na tegoroczny dłuższy bądź krótszy urlop!

Dla nas wyjazd z Apetytem to była niesamowita przygoda, która była jednocześnie najlepszą spóźnioną podróżą poślubną ever! Podczas wyprawy stanęliśmy na słynnym głazie zaklinowanym między skałami Kjerag, po jedenastu kilometrach dotarliśmy do miejsca, które The Huffington Post uznał za najlepsze miejsce do zrobienia selfie - Trolltungę, a także odwiedziliśmy jeden z najwspanialszych punktów widokowych Preikestolen. To oczywiście tylko przedsmak atrakcji, które czekają na Was z Apetytem! Bo nie jest to typowe biuro podróży, tylko grupa ludzi, która robi to co kocha i ma niepohamowany apetyt na podróże i odkrywanie świata! 


10 komentarze:

  1. zazdroszczę wyprawy, ale ja chyba bym się nie zdecydowała na wyjazd zorganizowany.... ;-) Nigdy nie wiesz, na kogo trafisz, a i plan jest niejako narzucony. Ale chyba Wam się podobało, nie? I pewnie korzystnie finansowo wyszło

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Bardzo nam się podobało to mało powiedziane! Właśnie dlatego, że plan odpowiadał nam w 100 % zdecydowaliśmy się na wyjazd zorganizowany :)

      Usuń
  2. Co tu dużo gadać, tak patrzę po trasie, to same wisienki na torcie. :) Nasz cel-marzenie. :) Super, że Wam się podobało.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Oj tak,praktycznie każdy dzień był wisienką na torcie :) to teraz czekamy na Waszą relację :)

      Usuń
  3. Tak patrzę na Waszą trasę i stwierdzam, że jest zbliżona do naszych norweskich wojaży z 2013 roku :). Przeczytaliśmy i zaczęliśmy wspominać nasz wypad. Trochę się poczuliśmy, jakbyśmy przenieśli się do Norwegii na chwilę - dzięki za to! :). Z całą pewnością wrócimy... tym razem jak główny cel planujemy Lofoty.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Cieszymy się, że zabraliśmy Was w sentymentalną podróż po Norwegii :) My również z pewnością tam wrócimy, chcielibyśmy na dłużej i Lofoty też mamy w planach! Może się tam spotkamy, świat jest mały ;) powodzenia! :)

      Usuń
    2. A my na Lofoty już za dwa tygodnie :)

      Usuń
  4. Ale zazdroszczę! Plan naszej wyprawy do Norwegii czeka od 2013 r. Na ten kraj przydałby się bity miesiąc spokojnego podróżowania. Jak oceniacie trudności drogi na najwyższy szczyt Norwegii? Czytałam, że nawet z dziećmi tam wychodzą. Pozdrawiam

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Warto zdecydowanie jechać tam na dłużej :) Na Galdhøpiggen wychodziliśmy z Spiterstulen, więc mieliśmy do pokonania około 1400 m przewyższenia na odcinku 6 km - dostaliśmy trochę w kość :) Dzieci było tam zdecydowanie mniej niż na innych szlakach, ale trasa nie jest trudna technicznie, więc wszystko jest kwestią kondycji :) Życzymy, żeby jak najszybciej udało się zrealizować plan Waszej wyprawy, bo zdecydowanie warto tam jechać! :)

      Usuń
    2. Basia - ja jeżdzę kilka razy w roku i ciągle mi mało :)

      Usuń

 

INSTAGRAM