Preikestolen to bez dwóch zdań prawdziwy symbol i niekwestionowana atrakcja przyrodnicza na świecie, która jest także wizytówką Norwegii. Słynna ambona wciąż znajduje się w ścisłej czołówce wszelakich list miejsc, które koniecznie trzeba zobaczyć przed śmiercią. Według CNN jest to jeden z 50 cudów przyrody na świecie, według Lonely Planet to jeden z najwspanialszych punktów widokowych, a według nas to ogromny taras świata z niezwykle bajkową i wprost fenomenalną panoramą.
Preikestolen, czyli spacer na słynną ambonę Pulpit Rock!
Na Preikestolen prowadzi bardzo przyjemny i spacerowy szlak, który nie powinien sprawiać większych problemów tym, którzy wybierają się na słynną ambonę. Warto wyjść jednak jak najwcześniej na szlak, żeby uniknąć tłumów, które w sezonie letnim są po prostu nieuniknione. Nie ma w tym oczywiście nic dziwnego, bowiem w miarę krótka (3,8 km) i niezbyt wymagająca trasa (350 metrów przewyższenia) oraz fenomenalne widoki (oczywiście pod warunkiem dobrej pogody) sprawiają, że szlak cieszy się bardzo dużą popularnością wśród podróżników z całego świata. I nawet dosyć spore pęknięcie na półce skalnej wcale ich nie zniechęca, bowiem rocznie Preikestolen odwiedza ponad 250 tysięcy turystów!
My naszą wędrówkę zaczęliśmy wczesnym rankiem - busa zostawiliśmy na dosyć dużym parkingu, który o tej porze był jeszcze praktycznie pusty. Początkowo szlak prowadzi przez las, ale już po chwili zaczynają się całkiem przyjemne widoki, których tego dnia przynajmniej w teorii miało być dużo, a w praktyce wyglądało to troszkę inaczej. Na szlaku widać było mniejsze bądź większe kałuże, które zostały po całonocnych opadach deszczu.
Praktycznie przez całą wędrówkę towarzyszyły nam chmury, które toczyły delikatną walkę ze słońcem. Chwilami nawet naszym oczom ukazywało się niebieskie niebo, ale niestety im bliżej ambony byliśmy tym rzadszy był to widok.
Ostatnia prosta przed nami, już za tym podejściem zobaczymy słynną ambonę i co?
Nic!!!
I wyobraźcie sobie, że na górze nie widać absolutnie nic?? Byliśmy źli, rozczarowani i zawiedzeni.
Z trudem dostrzegliśmy część naszej ekipy, która również nie miała zbyt zadowolonych min. No bo przecież miało być inaczej, mieliśmy podziwiać niezwykle widoki, usiąść na krawędzi i zrobić mnóstwo zdjęć.
Niestety pogoda to jedyna rzecz na którą nie mamy wpływu, więc jedyne co nam pozostało to uzbroić się w cierpliwość i czekać z nadzieją, że może jednak coś zobaczymy. No to wypiliśmy herbaty, zjedliśmy kabanosy i czekoladę, swoją drogą chociaż jest to może nietypowe połączenie w górach jest to nasza ulubiona przekąska.
A kiedy straciliśmy nadzieję, że zobaczymy cokolwiek tego dnia, przyszedł czas na sesję fotograficzną bez spektakularnych widoków. No ale jak się nie ma co się lubi, to się lubi co się ma. Przynajmniej staraliśmy się nie tracić dobrego humoru ;)
I po chwili ku naszej radości słońce zaczęło nieśmiało przebijać się przez chmury i naszym oczom ukazały się widoki na które czekaliśmy!!
Niezwykle malowniczy Lysefiord, którego już sam kolor wody robi niesamowite wrażenie i jego efektowne położenie sprawiały, że nie mogliśmy się napatrzeć. Ogromny i imponujący fiord, który otoczony jest górami, tego dnia z chmurami stworzył niezwykle bajkowe krajobrazy.
Wtedy też na ambonie zrobiło się małe zamieszanie, bo wszyscy jak jeden mąż chwycili swoje aparaty w dłonie chcąc uchwycić chwile na dłużej.
Nic!!!
I wyobraźcie sobie, że na górze nie widać absolutnie nic?? Byliśmy źli, rozczarowani i zawiedzeni.
Z trudem dostrzegliśmy część naszej ekipy, która również nie miała zbyt zadowolonych min. No bo przecież miało być inaczej, mieliśmy podziwiać niezwykle widoki, usiąść na krawędzi i zrobić mnóstwo zdjęć.
Niestety pogoda to jedyna rzecz na którą nie mamy wpływu, więc jedyne co nam pozostało to uzbroić się w cierpliwość i czekać z nadzieją, że może jednak coś zobaczymy. No to wypiliśmy herbaty, zjedliśmy kabanosy i czekoladę, swoją drogą chociaż jest to może nietypowe połączenie w górach jest to nasza ulubiona przekąska.
A kiedy straciliśmy nadzieję, że zobaczymy cokolwiek tego dnia, przyszedł czas na sesję fotograficzną bez spektakularnych widoków. No ale jak się nie ma co się lubi, to się lubi co się ma. Przynajmniej staraliśmy się nie tracić dobrego humoru ;)
Niezwykle malowniczy Lysefiord, którego już sam kolor wody robi niesamowite wrażenie i jego efektowne położenie sprawiały, że nie mogliśmy się napatrzeć. Ogromny i imponujący fiord, który otoczony jest górami, tego dnia z chmurami stworzył niezwykle bajkowe krajobrazy.
Wtedy też na ambonie zrobiło się małe zamieszanie, bo wszyscy jak jeden mąż chwycili swoje aparaty w dłonie chcąc uchwycić chwile na dłużej.
A teraz czas ma krótką lekcję geografii ;) Dawno, dawno temu, mniej więcej 10 tysięcy lat temu na skutek bardzo silnego mrozu, który powodował pęknięcia w skale powstała słynna ambona. Jej wymiary są dosyć spore, bo Pulpit Rock mierzy sobie 25 na 25 metrów. Siedząc na krawędzi trzeba jednak zachować ostrożność, bowiem 600 metrów przepaści robi niezłe wrażenie - zdecydowanie nie jest to miejsce dla ludzi o słabych nerwach i z lękiem wysokości.
Z każdą minutą na Preikestolen pojawiało się coraz więcej ludzi, dlatego kiedy każdy z nas zaspokoił już swoje fotograficzne (nie mylić z fizjologicznymi ;)) potrzeby i nacieszył oczy widokami ruszyliśmy w drogę powrotną.
Ilość osób zmierzających na ambonę wprawiła nas w osłupienie, bo czasem mieliśmy problem, żeby swobodnie minąć się na szlaku. Byli to ludzie w różnym wieku - wycieczki starszych pań z Rosji, całe rodziny z dziećmi i z czworonogami, samotni wędrowcy, a nawet grupa mnichów prosto z Shaolin.
O tym, że nie jest to zbyt wymagający szlak świadczy również bardzo różnorodny ubiór ludzi idących na ambonę - od sportowych Salomonów i ciuchów termo, poprzez casualowy strój i obuwie, aż po niedzielne garsonki i białe kołnierzyki. To nie były dziesiątki, ale grube setki osób idących na Ambonę - być może wpływ na tak wielką ilość turystów miał fakt, że była to sobota.
fot. Agnieszka Skrzypińska |
0 komentarze:
Prześlij komentarz